Robert Rybicki - Rozmysł

June 13, 2023

Powrót kultury

Większość rozważań, z którymi zetknąłem się, proponowała chronologiczne podejście do zagadnienia. Takie podejście nieformalnie proponuje dyktat, możliwe, że słusznie, Słońca i całego naszego układu planetarnego razem z całym kalejdoskopem obrotów. Piszę to w czasach, gdy po powierzchni Marsa jeżdżą amerykańskie łaziki, a na powierzchni Ziemi funkcjonują budowle sięgające kilometr wzwyż. Ja sam z kolei jestem nieopierzonym śledzicielem najnowszych odkryć w dziedzinie paleontologii. Czegokolwiek nie napiszę, prawdopodobnie w tej wielości wydawniczej świata ktoś już takie toto napisał. Na czym polega oryginalność ludzkiego umysłu? Gdyby to wziąć z perspektywy kosmicznej, wyrzucić nasze stany umysłu, wszelkie psychologiczne manewry wnętrza i interakcji oraz emocje, wyjść musiałoby na to, że umysł ludzki, jaźń, jest soczewką skupiającą dane z tej, a nie innej części kosmosu. No i co z tego? Gdzie zatem wsadzić muzykę? Do której szufladki, na którą półkę? Czy te wszystkie nagrania planetarnych, przerażających lub porywających dźwięków to jest jeden punkt w czasoprzestrzeni (z braku wiedzy operuję takim terminem), naturalne dźwięki typu szumy rzeki i szum lasów z naszej planety jako drugi punkt, gwałtowne dźwięki typu burza, oraz dźwięki gwałtowne typu wulkan jako trzeci punkt, dźwięki wszystkiego, co żywe, szczekanie, ćwierkanie, wycie jako czwarty, zorganizowana ludzka mowa jako piąty (formalnie, przecież przylega do tego, co żywe) i tu już się zaczyna twórcze ryzyko, jakim naznaczony jest nasz gatunek, bo tu się zaczyna psychologizacja i emocje, trudne meandry metafor, które ostatecznie poprowadzą nas ku muzyce wyczarowanej przez nasz gatunek. A to tylko świat dźwięków! Fala akustyczna w kosmosie… W tej przestrzeni między planetami, gdzie jedna cząstka, atom, pojawia się na przestrzeni wielu kilometrów sześciennych.

Uwaga marginalna: jeśli wojna jest innym prowadzenia polityki, to, przewrotnie wnioskując, polityka jest inną formą kradzieży.
A rozważania w formie przestrzeni? Nie tylko dysk komputerowy albo mózg jako dysk komputerowy. Na przykład ekspansja określonych i nieokreślonych form w formie odśrodkowej, jak od gwiazdy promieniowanie we wszystkich kierunkach. Czy tą przestrzenią miałyby być dźwięki? Niedawno obejrzałem filmik o potencjalnych głosach/dźwiękach tyranozaurów. W filmach jest to zmiksowany ryk słonia, tygrysa, lwa i jeszcze jakiegoś zwierzęcia (nie pamiętam), który ma być tak przerażający, by widzowie i widziusiowie poczuli strach, aby zagospodarować ich emocje. Jednak okazuje się, wedle badań, hipotez, że mogłoby to być coś w rodzaju infradźwięków, które byłyby wyczuwalne nie uchem, lecz w paśmie drgań, wibracji, ciałem odbieralne. 
I tu półgłuchy ci ja pierdolę o dźwiękach. Przecież to perwersja! I co, i teraz mam do tych dźwięków przytaszczyć cały bagaż filozofii? Przecież i tak Krzysztof Zajas zostanie leszczem, ciuleszczem, niewolnikiem paru założeń epistemologicznych, choćby pięć profesur zrobił, i tak będzie permanentnym karierowiczem, nie wytłumaczę mu mego zawodu na warstwie inteligenckiej, to po prostu jest bardziej polukrowane kurestwo, a on je żwawo reprezentuje. On wie, o co chodzi. Jeśli będzie chciał się na mnie odegrać, znajdziecie go.
Robert Rybicki