W Kazaniach Pawła Kusiaka zachodzi piękna i groźna redystrybucja środków retorycznych i surowców Surowce te wydobywane są za pomocą maszyn języka albo wygrzebywane gołymi rękami z mokrej ziemi, co czynią ludzie głodni sensu. To materiał metafizyczny z dużą dozą diagnozy społeczno-politycznej, który nie tyle jest przetwarzany, co podlega przemianie. Przetwarzanie jest mechaniczne, ma cel jakby oczywisty – podejrzane i źle się kojarzy. Przemiana jest raczej organiczna. Następuje w materii, ale ma charakter duchowy, wiąże się z ingerencją siły wyższej, niesie ze sobą ryzyko. Siłą wyższą jest tu sama poezja, która unosi się nad przysłowiową spektakularną frazą, choć z niej się wysnuła. Jest ponad znaczeniami, ponad sumami i kontrastami znaczeń, za siedmioma morzami i lasami.
Poezja bierze się z wiary w poezję i w utracie tej wiary się sprawdza. Prorok liryczny z wiersza Lacja misyjna powiada nam zaprawdę: mszę oprawiam: samospełniające się proroctwo/ i program polityki klątw (…) oto wiersz transparentny i pełen zmiany. Słuchajcie! Czytajcie, Siostry i Bracia! Bierzcie z tego wszyscy! - pisze o tomie Joanna Oparek
Zużyte systemy maskują wypalenie, sięgając po treści najżywotniejsze, wydobyte z najgłębszych złóż witalnych iluzji. Treści te są następnie powielane, eksponowane i niestrudzenie eksploatowane. Ten obsceniczny rytuał prowadzi do przetarcia najważniejszych szwów, wypłukania i wyjałowienia zasobów, napromieniowania pokarmów. W przetarciach przeziera coś groteskowego i groźnego zarazem – miazmatyczny, transparentny, całkowicie bezwstydny sojusz rynku, religii i władzy, szczególnie dotkliwy na naszym terenie. Powiedziałbym chętnie, że wiersz dotyka napromieniowanych pokarmów, by przez nie przesiąknąć i odnaleźć własną rzeźbę i pożywną suwerenność. Ale Paweł Kusiak nie chce nawet tej formy zbliżenia. Nie obiecuje posiłku. Stawia już tylko na zdarzenie wiersza, jego bezkompromisową pracę, dzięki której wiersz przemyca swój greps, wbrew mowom upadłych proroctw, ku wspólnocie nowego zdarzenia - oraz Kacper Bartczak