„Przed telewizorami zakompleksione i gnuśne generacje pracowników fabryk oraz chałupniczych i biurowych wyrobników. Napastliwe dyskotekowe typy snujące się w piątkowe i sobotnie wieczory w alkoholowej malignie. Rzygowiny i mocz w bramach. Żulernia pod klatkami, na podwórkach i wokół nocnych sklepów monopolowych. Burdy, krzyki, noże, potłuczone butelki, krew, a potem płonące znicze w osiedlowych zaułkach. Domowe awantury, kobiety kryjące podbite oczy za ciemnymi okularami. Dzieci molestowane i gwałcone przez szanowanych wujków – ludzi kultury, lekarzy, biznesmenów, prawników – oraz przez księży, tych w dole kościelnej hierarchii i tych na jej szczycie. Schizofreniczny polski antysemityzm. Pokrętny katolicyzm. Przymusowa służba wojskowa w rozpadającej się armii, w której rządziła „fala”. Narkomani koczujący w załomach Krakowskiego Przedmieścia, bezdomni na Dworcu Centralnym, przypominającym wielki pisuar. Obok nich prostytuujące się prowincjonalne, popegeerowskie nastolatki „na gigancie”. Zdemoralizowani homoseksualiści kopulujący z podwarszawskimi dzieciakami w „ślimaku” na placu Trzech Krzyży.
Nasilająca się bieda i rozwarstwienie społeczne.
I mięso! Nareszcie mięso, którego można się najeść do woli! Kult mięsa: schabowe, bitki, mielone, szynka, kiełbasa, karkówka. Po latach rzeźniczego deficytu wreszcie można było smażyć, dusić i wędzić szlachtowanie świnie, krowy, barany i konie. Wegetarianizm stał się alternatywą budzącą powszechne niezrozumienie oraz agresję. Kolejną agresję. Odmienność równała się z byciem odrzuconym i wiązała się z walką” – fragment książki.