Od autorki:
W tej książce zebrane są wiersze napisane po 2014 roku, kiedy to Rosja zaanektowała Krym, zajęła mój rodzinny Donieck, część obwodu donieckiego i ługańskiego, a rosyjsko-ukraińska wojna była hybrydowa, lokalna i nieogłoszona (okupanci nie nazywali jej nawet specjalną operacją wojskową), a także wiersze napisane po 24 lutego 2022 roku, kiedy na ulicach ukraińskich miast pojawiły się pierwsze rosyjskie rakiety i wtedy to, co dla wielu było oczywiste jeszcze w 2014 roku, wreszcie stało się oczywiste dla wszystkich. Z kobietami i dziećmi zgwałconymi przez rosyjskich żołnierzy, z masowymi grobami zabitych i zakatowanych cywilnych Ukraińców, ze zniszczonymi w całej Ukrainie domami, z milionami uchodźców, setkami tysięcy rannych, z ukraińskimi żołnierzami broniącymi mojego kraju na ziemi i niebie, trudno się sprzeczać na temat dobra i zła.
Mimo że rosyjsko-ukraińska wojna w moim życiu to jedna i ta sama rosyjsko-ukraińska wojna, nie wiem, jak łączyć to, co zostało napisane przed 2022 rokiem z tym, co potem. To jak dwie różne operacje chirurgiczne: ciało jest moje, ale za każdym razem boli inaczej. To jak pytanie bez poprawnej odpowiedzi: co jest łatwiejsze – utrata domu czy perspektywa utracenia kraju? Ta książka składa się więc z dwóch rozdziałów: wiersze napisane przed 24 lutego 2022 roku i wiersze napisane po pełnowymiarowej rosyjskiej agresji. Nie wiem, czy zasada chronologii to najlepsza decyzja, bo wszystko, co napisałam po 2022 roku, wydaje się i ostrzejsze, i aktualniejsze, i ważniejsze. Czysta i długa pamięć nie lubi jednak luk i przemilczeń, zresztą, każdą historię najlepiej zacząć od początku. Bo jak inaczej opowiedzieć prawdę?
Ija Kiwa